Czarek Meszyński Czarek Meszyński
175
BLOG

Pożegnanie – Wspomnienia leningradzkie - cz.4

Czarek Meszyński Czarek Meszyński Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Dwutygodniowe turne po Litwie, Estonii, Łotwie i Rosji dobiega końca. To już ostatni wieczór w Leningradzie. Czas pożegnać się z tym miastem. Pożegnanie odbywa się w klubie, gdzie zespół ubrany w białe garnitury nawet ciekawie grał – taki polski Gang Marcela, dwóch chłopaków i dziewczyna, nucący evergreeny. Rosjanie generalnie są muzykalni, ładnie śpiewają, dobrze grają, a na scenie poruszają się z wdziękiem, taka rozśpiewana dusza słowiańska. Do picia do wyboru mamy: czaj, kawa, słodka lemoniada i woda; alkoholu nie sprzedają, nie ma piwa, ani wina, ani też słynnego smirnoffa. Słuchamy zespołu, ale bez „wody rozmownej” atmosfera jest drętwa; po koncercie wracamy do hotelu. A w hotelu już wszystko nieczynne, restauracja, bar, kawiarnia na głucho zamknięte, a jest przecież dopiero 23. Nie było innego wyjścia: poszliśmy grzecznie do swoich pokoi - spać.

Rano śniadanie, pakowanie i oddawanie kluczy przed 12-tą do recepcji. Pociąg mamy o 16-tej, przed nami długie cztery godziny i w kieszeniach jeszcze mnóstwo rubli do wydania.

 

Na szczęście hotelowy bar jest otwarty. W miłej atmosferze przeprowadzamy degustację różnych trunków, rozmawiamy, śmiejemy się, jesteśmy młodzi i beztroscy, proza życia nas jeszcze nie dotknęła. Wszystkie ruble jakie nam zostały możemy zainwestować w tutejsz rynek wyrobów spirytusowych. Osobiście nie lubię wódki, zadowalam się trunkami lżejszymi i łagodniejszymi dla organizmu. Niestety wódka to integralna część rosyjskiej duszy, zarówno jej błogosławieństwo jak i przekleństwo; taka rosyjska karma.

Szacuje się, że w Rosji mieszka cztery miliony alkoholików; w wyniku chorób wywołanych tą przypadłością umiera rocznie pół miliona Rosjan.

 

Była to moja pierwsza wyprawa na północny-wschód. Wilno to takie typowe polskie miasto – czułem się jak w Krakowie, zaś Ryga i Tallin – sympatyczne miasta do mieszkania, Leningrad to już metropolia, ze swoją złożoną historią i ze społeczeństwem udręczonym komunizmem; barwny a zarazem smutny, wielkomiejski a jednocześnie prowincjonalny, dynamiczny i leniwy, takie miasto kontrastów i sprzeczności, miasto pociągające swą bogatą przeszłością i odpychające siermiężną teraźniejszością.

 

Pobyt w Leningradzie zapadł mi mocno w pamięć. To była taka wizytówka komunizmu, z ogromnymi ambicjami i niedoborami rynkowymi, z krzykliwą ideologią pełną sprzeczności i niewydolną, centralnie zarządzaną gospodarką. Abstynencja i alkoholizm, ubóstwo i dostatek, walka o pokój i wyścig zbrojeń.

Zbliża się 16-ta, za chwilę wsiądę do pociągu, rano będę już w Warszawie. W sumie cieszę się, że wracam do socjalizmu w wersji latte anno Domini 1985.

 

 

Postscriptum

Pisząc ten tekst, przypomniałem sobie rozmowę z moim ojcem, który wspominał swój Leningrad z roku 1955 – 30 lat wcześniej. Był wtedy w marynarce wojennej – odbywał zasadniczą służbę wojskową. Przybyli do leningradzkiego, militarnego portu. W ramach integracji między narodami zostali zaproszony przez sowieckiego kapitana do domu. W tym czasie zarówno w Polsce jak i w ZSSR wojskowi należeli do finansowej elity kraju. Ku zdziwieniu mego ojca ukazały się: skromne pomieszczenia, proste meble: metalowe łóżko, szafa, stół i niewyściełane krzesła stanowiły całe wyposażenie mieszkania-komunałki zajmowanego przez kapitana. Jedynym elementem luksusu był telewizor, co było rzadkością w połowie lat pięćdziesiątych.

Na swojej drodze życia spotkałem wiele osób, które kończyły studia w Leningradzie, Moskwie, Symferopolu …

W latach osiemdziesiątych wśród dzieci partyjnych prominentów panowała taka moda na studia u Sowietów, ewentualnie u bratniej NRD, miało to im pomóc w zajmowaniu później wysokich stanowisk. W ich wspomnieniach niewiele pozostało, koncentrowali się przede wszystkim na karierze i konsumpcji. Ja osobiście nie studiowałem za granicą, ale za to pozostały w mej pamięci barwne wspomnienia z tamtych lat.

 

 

 

 

 

przedsiębiorca, prosument, pasjonat przyrody, miłośnik malarstwa, fan wolnego oprogramowania, bibliofil, czasem piszę wspomnienia, a czasem wypowiadam się na temat ekonomii Rawicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości