Grudniowe dni roku 1970 mocno zapisały się w mojej pamięci. Pomimo, że wtedy miałem tylko dziesięć lat, to pamiętam dokładnie każdy szczegół, każdy detal, każdy niuans … Czas ten obfitował w ważne wydarzenia dla mojej rodziny. Od kilku miesięcy mieszkaliśmy w nowym trzy pokojowym mieszkaniu, co było jak na tamte czasy luksusem; ciepła woda, gaz, łazienka, widna kuchnia, balkon, lodówka, pralka, nowe meble, wszystkie wygody w zasięgu ręki. Miałem nareszcie swój własny pokój fajnie urządzony. Na początku grudnia przyszedł na świat mój brat, za chwile święta, w nowym mieszkaniu i z nowym członkiem rodziny. Wyczuwałem niepowtarzalność tych chwil, rozpierała mnie radość i duma, byłem po prostu szczęśliwy.
Smutne wiadomości docierały do nas stopniowo, najpierw ojciec przynosił zasłyszane wieści o zamieszkach w Gdańsku, potem mówiło się, że są ofiary, zabici, ranni, że milicja strzelała do ludzi.
A wszystko zaczęło się 13 grudnia 1970 r. - 11 lat później 13 grudnia znowu zapisze się tragicznie na kartach historii - gdy Trybuna Ludu poinformowała o podwyżkach artykułów spożywczych i przemysłowych. Oglądałem w telewizji jakieś wyrywkowe informacje, zdawkowe wiadomości, zaciemniające opinie i krętackie komentarze. Potem nastąpiła zmiana, małego łysego w okularach zastąpił ten duży ostrzyżony na jeża.
W 1983 r. wyjechałem z Warszawy do Gdańska, biegałem na wykłady, a w wolnym czasie poznawałem Trójmiasto, architekturę, zabytki i ludzi. Z kilkoma osobami się zaprzyjaźniłem, poznałem ich rodziny, przyjaciół i znajomych. Mieszkańcy Wybrzeża mieli świeżo w pamięci tamte krwawe wydarzenia. Łzy jeszcze nie wyschły, wspomnienia jeszcze się nie zatarły, a na grobach paliły się znicze i były ciągle świeże kwiaty, zaś w rozmowach wspominano tych, którzy na zawsze odeszli w te tragiczne, krwawe, grudniowe dni.
Grudzień 2012 - od tamtych wydarzeń mija właśnie 42 lata. Za oknami zima, mróz, śnieg i krótkie grudniowe dni, a w domu miło, ciepło, żar bije od kominka, a ja w myślach wracam do tamtych dni i tamtych ludzi i zastanawiam się nad ich losem, który okazał się dla nich tak niesprawiedliwy, tak okrutny. Ci chłopcy byli wtedy niewiele starsi ode mnie o 5, 7 czy 8 lat. Zginęli tego samego dnia 17 grudnia 1970 r. od kuli snajpera, od karabinu maszynowego, od strzału w plecy, od strzału w serce...
Zygmunt Gliniecki – lat 15
Jerzy Skonieczka – lat 15
Janusz Żebrowski – lat 17
Stanisław Sieradzan – lat 18
Zbigniew Godlewski -w balladzie ''Janek Wiśniewski'' – lat 18
i wielu, wielu innych.
Komentarze